piątek, 10 stycznia 2014

Sixth

Cały czas zastanawiałam się o co chodziło z tą akcją na zewnątrz, ale wchodząc do środka moje myśli wyparowały w ciągu kilku sekund. Zamurowało mnie. Patrzyłam jak głupia na grupkę ludzi, których... znałam.
- Ale.. Ale jak to ? - zapytałam. - Przecież wy.. Nie to nie możliwe. - pokręciłam przecząco głową nie wierząc w to co widzę. - Skąd wy się tu wzięliście ?
- Ja jak dobrze pamiętam miałem z tobą umówioną randkę. - Ash podszedł do mnie i dotknął mojego policzka. Spojrzał mi w oczy, były kolory czarnego,a jego usta wykrzywiły się w zadziorny uśmieszek.
- Sharon. - srogi głos Starka zmusił Asha by na niego spojrzał. - Możesz wrócić do reszty ? - chłopak spojrzał jeszcze raz na mnie i wrócił do niewielkiej grupki, która stała przy stoliku.
- Megan, Jessy, Clarie, Jack, Louis.. Co wy wszyscy tu robicie ? - podeszłam do "znajomych". Wypowiadając po kolei każde ich imię patrzyłam im w oczy, ale nie widziałam tego co kiedyś. Widziałam zło. Żądze mordu i okrucieństwa. - Co się z wami wszystkimi stało ?
- Nie twój zasrany interes. - zawsze miła Clarie odpowiedziała tak jakby nie była sobą.
- A właśnie, że jej. - Stark stanął w mojej obronie.
- A dlaczego ją bronisz ? - jak zwykle Megan musiała wtrącić swoje zasrane trzy grosze.
- Nie bronie, ale od dziś jest jedną z nas.
- Jak to jedną z was ? - w końcu mój wzrok padł na blondyna.

*Mad i reszta*
- Czyli mówicie, że byliście na dole gdy wasza koleżanka..
- Cassandra. - dokończyła Mad.
- Tak właśnie Cassandra zaginęła, tak ? - policjant przesłuchiwał ich już od godziny i w kółko zadawał te same pytania. Zdenerwowany Lucas krążył po pokoju głowiąc się kto lub co mogło jej to zrobić. W końcu postanowił, że musi się przejść. Wziął z wieszaka kurtkę i wyszedł na zewnątrz.

*Cassie*
- Wszystko jasne ? - zapytał blondyn.
- Poczekaj. Jak to oni mają znaleźć kogoś dla mnie ? - zapytałam mając wielką gulę w gardle.
- Nie czujesz głodu ? - złapał mnie za nadgarstek i spojrzał w oczy.
- Jakiego gło.. - w tym momencie moje gardło było wypełnione ogniem, strasznie piekło, nie mogłam dokończyć słowa, ani powiedzieć jakiegoś następnego. Spojrzałam na Starka płaczącym i błagającym wzrokiem. Złapałam go za przed ramię.
- Znajdźcie Aidę i szybko ruszajcie na polowanie. To wszystko dzieję się szybciej niż myślałem. - cała grupka moich byłych "znajomych" wybiegła z klubu. "Czyli najwyraźniej on był tu kimś w rodzaju szefa".
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, ale nie udało mu się tego ukryć. Chciałam mu powiedzieć, czemu cieszy tak ta mordkę, ale nadal nie mogłam wymówić żadnego słowa.
- Stark. - powiedziała jakaś dziewczyna. Odwróciliśmy się w momencie.
- Macie kogoś ?
- Tak. Przyprowadźcie go !
- Nie !! - krzyknęłam.