czwartek, 17 kwietnia 2014

Seventh

Moje gardło paliło mnie od środka, Stark złapał mnie w momencie gdy miałam rzucić się na Lucasa.
Wszystko działo się strasznie szybko. W jednej chwili ktoś złapał Lucasa za włosy i pociągnął w górę, jego szyja wyciągnęła się. Przeczuwałam, że stanie się coś bardzo złego. Nie chciałam tego, a w drugiej sekundzie, trzymałam Lucasa w rękach, a blondi podnosiła się z ziemi.
- Suko. - zasyczała przez zaciśnięte zęby. Zniknęła z miejsca, w którym stała i znalazła się przede mną, ale w tym samym momencie Stark złapał ją za szyję i rzucił o ścianę. Spojrzał się na mnie, usłyszałam w głowie "Uciekaj" i nie zważając na nic tak zrobiłam. Pobiegłam.. No właśnie, gdzie ? Nie wiedziałam, biegłam przed siebie, trzymając nie przytomnego chłopaka na rękach.
- Zaraz, ja pamiętam te drzewa. - skręciłam w prawo i po paru sekundach znalazłam się przed drzwiami do swojego domu. Chciałam zapukać, ale to w końcu mój dom, więc po prostu do niego weszłam.

*Mad*
Mad słyszała trzask drzwi na dole, więc szybko tam podbiegła.
- O mój Boże.. - dziewczyna zasłoniła swoje usta, żeby nie krzyknąć. - Cass.. - wyszeptała i podbiegła do dziewczyny.
- Hej Mad. - powiedziała brunetka.
- Czy ty przypadkiem nie byłaś blondynką? - jak zwykle rozgarnięta Mad myślała o tym o czym nie powinna.
- Mad? Serio? Teraz się o to pytasz? Może mi pomożesz? - zapytała Cass i wskazała głową na na bruneta, którego cały czas trzymała w dłoniach.
- Josh! - krzyknęła blondynka.

*Josh*
- O co cho.. - brunet przerwał w połowi zdania widząc dwie dziewczyny w salonie. Jedną była jego dziewczyna Mad, a druga to była wysoka brunetka, która przypominała jego przyjaciółkę, ale zaraz.. To nie mogła być ona, przecież ona była blondynką? Natychmiast zbiegł po schodach i podbiegł do dziewczyn. Dopiero teraz zauważył, że brunetka przypominająca Cass trzymała na rękach jego najlepszego przyjaciela.
- Coś ty mu zrobiła? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i wyrwał jej z rąk kumpla. Zaniósł go do saloonu i położył na kanapę. Wracając do dziewczyn znów zwrócił się ku brunetce.- Kim ty do cholery jesteś?
- Josh, to ja. Cass. - odpowiedziała brunetka.

*Cassandra*
- Nie, to niemożliwe. Cass była blondynką, a ty jesteś po prostu przypominającą ją dziewczynę, tylko w czarnych włosach. A po drugie masz zbyt błękitne oczy. - Josh nie dawał za wygraną widziałam, że sama nie dam mu rady, więc spojrzałam na swoją zszokowaną przyjaciółkę.
- Mad? Błagam. Powiedz, że chociaż ty mi wierzysz? - moja przyjaciółka nie oderwała wzroku od Luca.
- Którego mam urodziny? - zapytała.
- 31 marca. - zdziwiona odpowiedziałam.
- Ile lat się znamy?
- 4.
- Jak mam na drugie?
- Nie masz drugiego imienia, ale z bierzmowania masz Bernadetta.
- Jaki był mój pierwszy tatuaż?
-Ten, który masz na prawej ręce. Strzałki. Na tyłku masz znamię w kształcie serduszka, pierwszy raz to zrobiłaś z Joshem, pół roku temu. Twoja matka zmarła gdy miałaś 6 lat. - mówiłam to cały czas zbliżając się do niej. Gdy byłam przy jej twarzy, powiedziałam jej na ucho. - A tak naprawdę jesteś adoptowana. - nie wiedziałam czemu to powiedziałam, ale na szczęście to podziałało.
- To naprawdę ty. - powiedziała powoli patrząc mi w oczy. Nie wiedziałam dlaczego tak mówiłam. Nie wiedziałam skąd we mnie tyle odwagi, ale odkąd się przemieniłam byłam zupełnie inna. Odwróciłam wzrok od swojej przyjaciółki. Nie mogłam znieść widoku bólu w jej oczach.
- Cass.. Co się z tobą działo? - zapytała. Nie wiedziałam czy jej na to odpowiedzieć, ale gdy już otwierałam usta, aby to zrobić, w swojej głowie usłyszałam słowa:
"Gdzie jesteś?"

piątek, 10 stycznia 2014

Sixth

Cały czas zastanawiałam się o co chodziło z tą akcją na zewnątrz, ale wchodząc do środka moje myśli wyparowały w ciągu kilku sekund. Zamurowało mnie. Patrzyłam jak głupia na grupkę ludzi, których... znałam.
- Ale.. Ale jak to ? - zapytałam. - Przecież wy.. Nie to nie możliwe. - pokręciłam przecząco głową nie wierząc w to co widzę. - Skąd wy się tu wzięliście ?
- Ja jak dobrze pamiętam miałem z tobą umówioną randkę. - Ash podszedł do mnie i dotknął mojego policzka. Spojrzał mi w oczy, były kolory czarnego,a jego usta wykrzywiły się w zadziorny uśmieszek.
- Sharon. - srogi głos Starka zmusił Asha by na niego spojrzał. - Możesz wrócić do reszty ? - chłopak spojrzał jeszcze raz na mnie i wrócił do niewielkiej grupki, która stała przy stoliku.
- Megan, Jessy, Clarie, Jack, Louis.. Co wy wszyscy tu robicie ? - podeszłam do "znajomych". Wypowiadając po kolei każde ich imię patrzyłam im w oczy, ale nie widziałam tego co kiedyś. Widziałam zło. Żądze mordu i okrucieństwa. - Co się z wami wszystkimi stało ?
- Nie twój zasrany interes. - zawsze miła Clarie odpowiedziała tak jakby nie była sobą.
- A właśnie, że jej. - Stark stanął w mojej obronie.
- A dlaczego ją bronisz ? - jak zwykle Megan musiała wtrącić swoje zasrane trzy grosze.
- Nie bronie, ale od dziś jest jedną z nas.
- Jak to jedną z was ? - w końcu mój wzrok padł na blondyna.

*Mad i reszta*
- Czyli mówicie, że byliście na dole gdy wasza koleżanka..
- Cassandra. - dokończyła Mad.
- Tak właśnie Cassandra zaginęła, tak ? - policjant przesłuchiwał ich już od godziny i w kółko zadawał te same pytania. Zdenerwowany Lucas krążył po pokoju głowiąc się kto lub co mogło jej to zrobić. W końcu postanowił, że musi się przejść. Wziął z wieszaka kurtkę i wyszedł na zewnątrz.

*Cassie*
- Wszystko jasne ? - zapytał blondyn.
- Poczekaj. Jak to oni mają znaleźć kogoś dla mnie ? - zapytałam mając wielką gulę w gardle.
- Nie czujesz głodu ? - złapał mnie za nadgarstek i spojrzał w oczy.
- Jakiego gło.. - w tym momencie moje gardło było wypełnione ogniem, strasznie piekło, nie mogłam dokończyć słowa, ani powiedzieć jakiegoś następnego. Spojrzałam na Starka płaczącym i błagającym wzrokiem. Złapałam go za przed ramię.
- Znajdźcie Aidę i szybko ruszajcie na polowanie. To wszystko dzieję się szybciej niż myślałem. - cała grupka moich byłych "znajomych" wybiegła z klubu. "Czyli najwyraźniej on był tu kimś w rodzaju szefa".
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, ale nie udało mu się tego ukryć. Chciałam mu powiedzieć, czemu cieszy tak ta mordkę, ale nadal nie mogłam wymówić żadnego słowa.
- Stark. - powiedziała jakaś dziewczyna. Odwróciliśmy się w momencie.
- Macie kogoś ?
- Tak. Przyprowadźcie go !
- Nie !! - krzyknęłam.

niedziela, 29 grudnia 2013

Fifth

Zapraszam wszystkich chętnych do zakładki Informowani. Każdy kto zostawi swoją nazwę na tt
tego będę informowała, a teraz miłego czytania.
________________________________________________________________
Przerażona i wpatrzona w lustro. Tak można by wtedy mnie opisać. To, to co się ze mną stało było nie do opisania. Miałam ochotę wziąć to lustro i cisnąć nim o ziemię. Moje włosy, moja twarz. Wszystko takie inne, takie odmienione, lepsze ? Nie, nie. To nie może być lepsze. Zrobili coś ze mną, coś nie dobrego i jak najszybciej muszę się dowiedzieć co. Wyszłam z łazienki i chciałam stanąć twarzą w twarz z tym czymś, ale go nie było.
- Stark !! -wydarłam się wściekła. W tamtym momencie wszystko we mnie buzowało. Z całej siły walnęłam w łóżko, które.. Zaraz.. Złamało się na pół ? Przerażona swoją własną siłą uciekłam w przeciw legły kąt. Chciałam uciec od samej siebie.

*W domu*
- Cholera, to nie możliwe. - Lucas nie mógł się opanować chodził w tą i z powrotem. - Jej się nie mogło nic stać. - uderzył w ścianę.
- Lucas ! Uspokój się, to - dziewczyna wskazała na dziurę w ścianie. - w niczym nam nie pomoże. Musimy wezwać policję. - powiedziała łagodnym głosem.
- Tak masz rację. - powiedział i wyciągnął komórkę.
- Nie trzeba. - w połowie wybierania numeru zatrzymał go Josh. - Już to zrobiłem. - spojrzał na Mad, która z przerażenia cała się trzęsła. Podszedł do niej, objął ją ramionami i powiedział:
- Mad wszystko będzie dobrze, znajdziemy ją. Rozumiesz ? Obiecuje ci to. - dziewczyna w końcu odpuściła. Tyle czasu próbowała być silna, dla Josha, dla Lucasa, ale i dla siebie, żeby nie popaść w to wszystko. Żeby mieć trzeźwią głowę do myślenia jak odnaleźć przyjaciółkę, ale teraz odpuściła. Wtuliła się w ramiona chłopaka i po prostu dała upust emocjom. Płakała. Mocno. Ostatni raz płakała tak na pogrzebie taty. Lucas poczuł się nieswojo. Nigdy by nie pomyślał, że Cass może zabraknąć w jego życiu. Musiał ją odnaleźć, chociażby za cenę własnego życia, ale odnajdzie ją i w końcu powie jej prawdę. Powie jej, że ją kocha.

*Cass*
- Kurwa Stark jak cię spotkam to cię zajebie. - powiedziałam załamana trzymając swoją głowę.
- Wołałaś ? - chłopak nachylił się nade mną, a ja przestraszona jeszcze bardziej wcisnęłam się w kąt.
- Coś ty ze mną zrobił ?! - krzyknęłam mu w twarz pokazując mu moje włosy.
- Podobają ci się ? Bo moim zdaniem nie pasował ci blond. - zaśmiał się.
- Ale jak ty to zrobiłeś w tak krótkim czasie ? - zapytałam. Miałam ochotę zdzielić go w twarz, ale wiedziałam, że to nic nie da. - I jeszcze ta twarz. Czemu jest taka blada ? To nawet nie jest puder. - potarłam twarz, a na mojej dłoni niestety nic nie było.
- Bo to nie puder. - powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
- Drażnisz mnie Stark i to bardzo. A to ? - wskazałam na rozwalone łóżko w drugim końcu pokoju. Blondyn szybko wstał i podszedł do łóżka.
- Jak ty to zrobiłaś ? - ręką delikatnie przejechał po porwanej pościeli. Zamknął oczy i wyglądał jakby się próbował na czymś skupić.
- Nie wiem, po prostu strasznie się wkurzyłam na to "coś" - wskazałam na włosy i na twarz. - Chciałam cię nawyzywać, ale kiedy zobaczyłam, że cię nie ma strasznie się wściekłam i po prostu w nie uderzyłam. - oczy James'a skierowały się na mnie, były koloru jasno złotego. "Czym on do cholery jest ? - pomyślałam w duchu. Stark zaśmiał się głośno i powoli wypuścił powietrze.
- Dowiesz się w swoim czasie, a teraz chodź. Przed stawie cię reszcie, tylko się zachowuj. - złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia. Zaraz to nie były drzwi tylko.
- Okno ?! Zwariowałeś to jest chyba z 7 piętro. - zaparłam się z całych sił. Znowu zaczął się śmiać. "Boże jak mnie irytuje ten jego śmiech".
- Przyzwyczaj się do niego. - chłopak wziął mnie na ręce i otworzył okno.
- Jeśli przeżyjemy zabije cie. - ostrzegłam go. Wzięłam głęboki wdech, Stark wyskoczył przez okno i... Znaleźliśmy się na ziemi ?
Przecież to nie możliwe, że lecieliśmy tak krótko. Lecieliśmy cholera, spadaliśmy, idiota chciał nas zabić. Blondyn zaczął biec. "Do cholery, gdzie ty biegniesz ?" - powiedziałam do niego, wysłałam tą myśl z taką mocą, że James spojrzał się na mnie. Zatrzymaliśmy się przed jakimś klubem nocnym.
- Nie sądziłem, że masz taką moc. - patrzyliśmy sobie w oczy, a ja nie wiedziałam o czym on mówi.
- Ykhym, postawisz mnie czy będziemy tak stali i patrzyli się na siebie bez sensu ? - powiedziałam z ironią, a on bez zastanowienia mnie postawił.
- Mam nadzieję, że sp;odoba ci się nasze towarzystwo. -  złapał mnie za nadgarstek, spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się i wprowadził nas do środka.
______________________________________________________________
Taki dla mojego stworka potworka ♥
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
i mała niespodzianka w bohaterach ;)

sobota, 28 grudnia 2013

Fourth

Patrzyłam w jego niebieski tęczówki próbując coś z nich wyczytać. Widziałam w nich tylko zło. Wiele zła. Przestraszona odwróciłam wzrok.
- Nie bój się mnie.- powiedział i podniósł moją głowę tak, abym patrzyła mu prosto w oczy.
- Czego ode mnie chcesz ? - splunęłam mu wściekła w twarz.
- Nie denerwuj się. Nic ci nie zrobię, jak na razie. Musisz być tylko posłuszna i robić to co ci każę.
Mój nagły śmiech wypełnił całe pomieszczenie i odbijał się od ścian. James, czy jak mu tam nie odzywał się w ogóle tylko czekał aż się uspokoję. Gdy w końcu przestałam się śmiać, powiedziałam:
- Mam być twoją panią na posyłki  ?
- Nie do końca. Robiłabyś to i tamto. Chodziłabyś odbierać to co się nam należy..
- Poczekaj, jak to nam ? - przerwałam mu. Wiedziałam, że jest z nim jakaś laska, ale nie byłam pewna czy mówi o niej.
- No nam. - odpowiedział. Zirytował mnie tą odpowiedzią. "Co on myśli ? Że ja z nim tu zostanę ? Hahaha to było żałosne. Przy pierwszej lepszej okazji mu zwieję."
- No właśnie nie uciekniesz mi. - "zaraz co ? Czy on czyta mi w myślach ?"
- Ale skąd ty.. - "kurwa nic nie mogę myśleć".
- Tak, słyszę je tak jakbyś mówiła na głos, dlatego będę wiedział kiedy będziesz coś planować. - zaśmiał się. - Intrygujące, co nie ? Ale wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim ? Że tylko ja mam taką moc. - przysunął się do mnie na niebezpieczną odległość. - Więc uważaj o czym myślisz. - zaśmiał mi się w twarz. Trochę mnie opluł, ale że byłam związana nie mogłam się nawet wytrzeć.
- Ykhym. - odchrząknęłam i spojrzałam na więzy. - Może byś tak mnie rozwiązał ? - powiedziałam.
- Jeszcze nie teraz. - powiedział. - A teraz dobranoc. - przyłożył mi jakąś chustkę do nosa i ust i natychmiast zasnęłam.

*Madison*
- Gdzie jest Cassandra ? - zapytałam Lucasa, który wszedł do salonu. Miał dziwną minę i był zaczerwieniony na twarzy. Nie odpowiedział - Halo. Ziemia do Lucasa ? - potrząsnął głową i spojrzał na mnie rozkojarzonym wzrokiem.
- Co ? - powiedział jakby bardziej do siebie niż do mnie.
- Pytałam się gdzie jest Cass. - powiedział poważnym i donośnym głosem.
- Nie wiem. - usiadł na kanapie i jak gdyby nigdy nic zaczął oglądać film. Walnęłam go w głowę.
- Ała, za co to ?! - krzyknął i zaczął pocierać miejsce, w które dostał.
- Głuchy jesteś ? Pytałam się gdzie jest Cass idioto. - krzyknęłam na niego.
- Na górze, przebiera się. - powiedział, ale po chwili dodał. - Chyba.
- Jak to chyba ?
- Widziałem tam jakąś blondynkę za nim wyszedłem. - powiedział, szybko wstałam z kanapy i pobiegłam do niej do pokoju. Wpadłam przez otwarte drzwi, ale nikogo nie zastałam. Weszłam do garderoby, ale tam też pusto. Gdy z niej wychodziłam zobaczyłam coś na jej białym dywanie.
- O cholera.. - zdusiłam krzyk zasłaniając usta dłonią. Podeszłam do tego "czegoś" i dotknęłam tego palcami. Ciecz była strasznie lepka, ale i czerwona. Moje najgorsze obawy okazały się prawdziwe. To musiała być krew Cassie. - Chłopaki!! - krzyknęłam.

*Cassie*
Obudziłam się, znowu. Tylko tym razem nie bolała mnie głowa, ale szyja. Szczypała jak cholera. Złapałam się za bolące miejsce i dopiero po 2 minutach zrozumiałam, że mam wolne ręce i leże na łóżku. Wstałam i rozejrzałam się wokół. Był to zwykły pokój o żółtych ścianach. Fuuj. Nie znoszę żółtego. Wstałam i podeszłam du jednych z 2 drzwi w tym pokoju mając nadzieję, że jest to łazienka. Nacisnęłam na klamkę, ale były zamknięte. "Czyli to muszą być drzwi do wyjścia"
- Masz rację, ale nimi nie będziesz wychodzić. - powiedział..
- Stark.
- Dzień dobry kochanie. Jak się spało ?
- Nie za dobrze. - powiedziałam i skierowałam się w stronę drugich drzwi.
- A dokąd to ?
- Hmm.. Może do łazienki ? - sarkazm rzecz, którą uwielbiam.
- A skąd wiesz, że tam jest łazienka. ? - nie odpowiedziałam tylko nacisnęłam na klamkę z nadzieją, że to jednak jest to pomieszczenie, którego szukam. "Bingo" - pomyślałam i zamknęłam drzwi od środka. Podbiegłam do sedesu i zaczęłam wymiotować. To dziwne, że umiem zatrzymywać takie rzeczy, ale dla mnie to lepiej. Gdy skończyłam wymiotować podeszłam do zlewu i wypłukałam usta. Spojrzałam w lusterko.
- O nie. - wydusiłam.

_____________________________________________________________________________
I jak ? Podoba się ? Liczę na komentarze, na szczere i na większą ich ilość :))

Third

Ręce mi się trzęsły, serce waliło jak oszalałe, pot powoli pojawiał się na moim czole, a to wszystko było wywołane tylko zwykłą kopertą i jej zawartością.
- Co robisz ? - usłyszałam za moimi plecami wesoły głos przyjaciółki. Omal nie upuściłam wszystkiego z przerażenia.
- Nic takiego. - powiedziałam i odwracając się w stronę dziewczyny, schowałam wszystko za plecami.
- Co tam masz ? - zapytała, próbując zobaczyć co schowałam za plecami. Szybko odsunęłam się od Madison. Nagle do głowy wpadł mi pomysł.
- Niespodzianka. - odpowiedziałam i zobaczyłam jak na twarz różowo włosej dziewczyny wstąpiło zdziwienie.
- Jaką niespodziankę ? - irytowała mnie już jej ciekawość.
- A jeśli ci powiem co to za niespodzianka, czy to dalej będzie niespodzianką ? - Mad zrobiła dziwną minę.
- No niby nie, ale..
- Nie ma żadnego, ale. Do widzenia, już do salonu. - pognałam dziewczynę, która odwróciła się i wyszła. Wybiegłam szybko przez drugie wyjście z kuchni i pognałam pędem na schody, skakałam co drugi schodek. Po chwili byłam przed drzwiami do swojego pokoju. Musiałam chwilę odsapnąć, bo miałam zadyszkę. "I tak to jest jak się przestaje biegać" - pomyślałam i bez zastanowienia weszłam do pomieszczenia. Podeszłam do łóżka, żeby sięgnąć pamiętnik, ale nie było go tam. Zdziwiłam się, bo nie wyjmowałam go stamtąd. Poczułam lekki zimny powiew na szyi. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się mój pamiętnik. Leżał na biurku i był otwarty. Przestraszyłam się, że ktoś czytał moje prywatne i intymne zwierzenia. Podbiegłam do niego i wzięłam go do ręki. W środku była jakaś kartka, mały zapisany kwadracik. Było tam tylko jedno zdanie, które i tak mnie bardzo przeraziło. "Już czas" - powtórzyłam w myślach. Ktoś zapukał do moich drzwi. Szybko schowałam kartkę i kopertę do środka pamiętnika, zamknęłam go i schowałam do szuflady biurka.
Podbiegłam do szafy niby czegoś szukając. - Proszę. - powiedziałam i oblałam się wodą, która stała na biurku. Do pokoju wszedł Josh.
- Oh hej. Przestraszyłeś mnie. - zaśmiałam się do niego wyciągając jakąś bluzkę z szafy.
- Nie chciałem, ale musimy pogadać. Poważnie. - spojrzałam mu w oczy, które nie były jasno zielonego koloru, były strasznie ciemne, w których coś się kryło.
- O czym ? - zapytałam zamykając szafę.
- Nie teraz. - do pokoju wszedł Lucas.
 - Idziecie oglądać ten film ? - rzuciłam na niego tylko kątem oka, bo nie wiedziałam jak zareaguje Josh. Brunet tylko pokręcił przecząco głową nie spuszczając ze mnie wzroku i powiedział - Już idziemy tylko pomagałem wybrać Cass bluzkę, bo łamaga oblała się wodą. - zaśmiał się swoim normalnym tonem, ale oczy nadal miał ciemnozielone. Odwrócił się w stronę Lucasa, a ja powoli odzyskiwałam panowanie nad własnym ciałem. Tak jakby to jego oczy uniemożliwiały mi ruch.
- Cass ? - do mojej głowy dostał się łagodny głos Lucasa, dopiero w tej chwili spostrzegłam, że patrzę się przed w siebie, w nieokreślony punkt ze zdziwioną miną. Od razu poczułam żar na twarzy i wiedziałam, że jestem cała czerwona. - Hej ziemia do czerwonej twarzy. - podszedł do mnie i pomachał mi przed twarzą, a ja czułam, że spalę zaraz większego buraka.
- Bujaj się. - powiedziałam do niego i odwróciłam się do niego plecami.
- No, ale weź nie obrażaj się od razu. - brunet złapał mnie za ramię, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie obraziłam się. Chciałam tylko się przebrać. - zaczęłam podnosić koszulkę do góry.
- To emm.. Ja może wyjdę ? - powiedział speszony Lucas.
- A co ? Nie mów mi tylko, że nigdy nie marzyłeś o tym, aby zobaczyć mnie nago. - powiedziałam uwodzicielsko.
- No ymm.. Nie, to znaczy tak. Ehh.. Ja już pójdę. - Lucas skierował się w stronę drzwi, a na twarzy miał wypieki. Złapałam go za rękę i zaczęłam się śmiać.
- Żartowałam. - nie mogąc przestać się śmiać pocałowałam go w policzek i pozwoliłam wyjść. W tamtym momencie coś się stało, ale nie pamiętam co. Pamiętam tylko, że poczułam ostry ból s tyłu głowy i zrobiło mi się ciemno przed oczami.

*godzinę później*
Ocknęłam się. Nie wiedziałam jak długo byłam nie przytomna, ale głowa mi pękała. Chciałam podnieść rękę, aby zobaczyć co z nią, ale coś mi to uniemożliwiało. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem do czegoś przywiązana. Próbowałam wybadać co to. Pod dłońmi poczułam, że jest to drewno, najwyraźniej musiało być to krzesło. Chciałam rozejrzeć się dookoła, więc otworzyłam oczy. Niestety miałam je zawiązane. Usłyszałam otwierane drzwi. Szybko głowę spuściłam w dół.
- Jeszcze śpi. - usłyszałam damski głos.
- To po coś uderzyła ją tak mocno ? - zirytował się chyba mężczyzna.
- Nie chciałam, żeby obudziła mi się w trakcie drogi. - powiedziała.
- Przymknij się Aida. - oo wiedziałam już jak ma jedna z nich na imię. Te krzesełko było strasznie nie wygodnie. Odruchowo poprawiłam się na krzesełku.
- Chyba się budzi. Wyjdź stąd.
- Ale..
- Wyjdź ! - krzyknął. Usłyszałam otwieranie, a potem trzask drzwi. Mężczyzna westchnął. Podszedł powoli do mnie. Złapał mnie za brodę i podniósł głowę do góry. Poczułam jego dłoń s tyłu głowy.
- No budzimy się. - powiedział, a do moich oczu dostało się jakieś światło. Otworzyłam je i przed nimi ujrzałam wysokiego blondyna. Miał strasznie młodą twarz. Wyglądał na 18 lat, może 19, ale nie więcej.
- Hej. - powiedział z uśmiechem. Moje oczy się rozszerzyły. Siedziałam związana, głowa mi pękała, a on tak po prostu stał naprzeciwko mnie i się uśmiechał.
- Kim jesteś ? - wysyczałam przez zaciśnięte żeby.
- Nazywam się James Stark, ale możesz mówić mi Stark.
_________________________________________________________________________________
A teraz przyznać się.. Kto czekał na pojawienie się tajemniczego Starka ? ;D
No to badabum macie go.. Hahah..
Kto się spodziewał, że Stark będzie "tym złym" ? Hahahaha ja od początku sama nie wiedziałam ;D


No to mam nadzieję, że jest trochę dłuższy ;D
I mam nadzieję, że się spodoba ;))
Liczę na szczere komentarze i na dużą ilość komentarzy ;))
Kocham Was <3

czwartek, 19 grudnia 2013

Second

 Z GÓRY PRZEPRASZAM, ALE ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ZNOWU BRAK WENY ;(

Siedziałam w pokoju. W moim małym raju. Czerwone ściany, wielkie łózko, można by powiedzieć łoże. Czerwono - czarna pościel. I wielkie zdjęcie naszej trójki na ścianie na przeciwko łóżka.
Pamiętam czasy gdy wszyscy trzej bawiliśmy się w piaskownicy, gdy bawiliśmy się w chowanego albo w wojnę. Brakowało mi tych czasów, ale co ja mogłam zrobić ? No właśnie nic, niestety. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam wcześniej przygotowany zestaw ubrań, czyli czarne spodnie i zwykłą białą koszulkę z napisem LOL. Wzięłam ciuchy i poszłam do swojej łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam przygotowany zestaw. Umalowałam się i wyszłam z ubikacji. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki jakiś napój i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV, w którym leciały już jakieś wiadomości, już chciałam przełączyć gdy zobaczyłam zdjęcie jakiegoś znajomego chłopaka.
Prezenterka: "... zaginął. Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wiadomości na temat jego pobytu bardzo prosimy i pilny kontakt z jego rodzicami, a teraz pogodę poda..."
"Dziwne" - pomyślałam. Przecież u nas w miasteczku nigdy nie było żadnych zaginięć, ani nawet porwań.
Nagle do drzwi ktoś zadzwonił.
- Otworze ! - krzyknęłam i pobiegłam otworzyć drzwi. Za białymi, dębowymi drzwiami stała moja przyjaciółka ze swoim chłopakiem. - Wejdźcie. - powiedziałam zapraszając ich do środka.
- Hej, jest już Lucas ? - zapytała Madison.We mnie coś się poruszyła, mina mi zrzedła. - Ej co się stało ? - zapytała.
- Nie wiem, pokłóciliśmy się i wyszedł. - powiedziałam.
- Ale dlaczego ? Przecież na pewno musiał być jakiś powód. - powiedziała.
- Nie wiem. Wiesz.. Może opowiem wam jak pójdziemy do salonu, co? - poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Wtedy wszystko jej opowiedziałam, o tym, że Ash zaprosił mnie na randkę i o tym jak Lucas się wściekł gdy mu o tym powiedziałam.
- Nie wierze ! - wydarła się blondynka. - Sam Ash Sharon zaprosił cię na randkę !! AAAAA !!
- Nie krzycz. - pierwszy raz tego wieczoru odezwał się Josh. Tego wieczoru był jakiś dziwny spokojny. Zawsze się dużo śmiał i rozmawiał, a dzisiaj ? Dzisiaj tylko siedział i myślał.
- Ej J,a tobie co, że taki cichy siedzisz ? - zapytałam.
- Ale, że mi ? - zapytał zmieszany.
- Nie temu obok. - zaśmiałam się i szturchnęłam go w bok. - Dobra mniejsza z tym. To co oglądamy ?
- Może Dom w głębi lasu ? - zaproponowała Madison.
- Może być. - powiedziałam. Josh pokiwał głową i włączył film, usiedliśmy wygodnie na kanapie i pochłonęliśmy się filmem.
W momencie gdy ktoś miał kogoś zabić poczułam na swojej szyi czyjeś dłonie, krzyknęłam przerażona i rzuciłam się na podłogę.
Usłyszałam za sobą ciche śmiechy, spojrzałam na osobę, która mnie wystraszyła.
- Lucas. - warknęłam, a chłopak spojrzał na mnie.
- Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć. - powiedział. Podniosłam się z podłogi i przytuliłam do chłopaka. - A to za co ? - zapytał zmieszany.
- Nie lubię się z tobą kłócić. - powiedziałam. - Nie kłóćmy się więcej, okej ?
- Okej. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. Znowu ktoś zadzwonił do drzwi. - Otworze. - wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Spojrzałam w wizjer, ale nikogo nie zobaczyłam. Pomyślałam, że ktoś robi sobie żarty, więc to zignorowałam i wróciłam do przyjaciół, ale dzwonek znowu zadzwonił. Wkurzona otworzyłam szybko drzwi, ale znowu nikogo nie było. Odruchowo spojrzałam na wycieraczkę, na której coś leżało. Wzięłam to coś w rękę, okazało się, że to duża brązowa koperta. Weszłam z nią do środka, ale nie chciałam otwierać tego przy Madison i reszcie, więc poszłam do kuchni, wyjęłam z pierwszej szuflady nóż do otwierania listów. Wzięłam głęboki wdech i powoli otwierałam kopertę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Noo heeej ;D No to drugi już mamy. Maaam nadzieję, że się wam spodoba, bo szczerze mi się nie podoba.
Próbowałam dostosować się do waszych rad, zmniejszyłam ilość dialogów i próbowałam robić więcej opisów, postaci, pomieszczeń itp.
Liczę na szczere komentarze.. Serioo... Chciałabym, żeby liczba wyświetleń przekładała się na liczbę komentarzy.
Pozdrawiam i całuje. Paa <33

czwartek, 12 grudnia 2013

First.

- Hahahaha. Jesteś pojebany. - powiedziałam do Lucasa, który siłą przytrzymywał mnie na łóżku.
- A ty jeszcze bardziej. - powiedział i wypiął do mnie język. Przestałam się szarpać i próbowałam normalnie usiąść na łóżko. - Tylko nie mów, że się obraziłaś. - powiedział.
- Nie, nie obraziłam się. - zaśmiałam się. - Tylko brzuch mnie ze śmiechu boli. - powiedziałam.
- Okej, to o której przychodzi Madison z Joshem? - zapytał.
- Po siedemnastej. - odpowiedziałam.
- A która jest? - zapytał. - W pół do 4.
- Puk, puk. - powiedziała moja mama, która weszła do pokoju.
- Co tam mamo? - zapytał. "Głupek" - pomyślałam.
- Cassandro masz gościa. - powiedziała moja rodzicielka. - Tak ? A kogo ? - zdziwiłam się.
- Nie wiem. Przyszedł jakiś chłopiec do ciebie. - powiedziała. Zdziwiłam się, bo oprócz Mad i Josha, nikogo innego nie zapraszałam. Powiedziałam do Lucasa, żeby na mnie poczekał, a ja pójdę sprawdzić kto to. Gdy schodziłam po schodach w drzwiach wejściowych zobaczyłam jakiegoś wysokiego bruneta. Nie widziałam kto to był, bo był odwrócony do mnie plecami. - Hej, a ty kim... - brunet odwrócił się twarzą do mnie. - Boże. - zacięłam się. W drzwiach wejściowych stał sam Ash James Sharon. Kapitan drużyny futbolowej.
Nieziemskie ciacho, bóg seksu i najbardziej pożądany chłopak w szkole stał w drzwiach do mojego domu.
- Cześć Cassie. - powiedział. 
- Co ty tu robisz ? - wydukałam z siebie nadal stojąc na schodach.
- Nie zaprosisz mnie do środka ? - zapytał.
- Ah, sorki. Proszę wejdź. - powiedziałam. On dziwnie się uśmiechnął, ale po chwili wahania przestąpił próg moich drzwi. 
- Miło cię widzieć. - powiedział.
- Ciebie również. - powiedziałam. - Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. 
- Przyszedłem zapytać się ciebie czy... - zawahał się.
- Tak ? - zapytałam.
- Czy nie wyszłabyś gdzieś dzisiaj ze mną. - powiedział. Nie wierze! Gwiazda mojego liceum chce umówić się ze mną na randkę! Co to? Prima Aprilis?
- Oh. Przykro mi, ale mam na dzisiaj plany. - powiedziałam spuszczając głowę.
- Aha. - powiedział, ale w jego głosie słyszałam nutkę zawodu. - To ja już pójdę. - powiedział i skierował się w stronę drzwi. "Szybko, biegnij za nim! Nie zmarnuj takiej szansy!" - krzyczał mój mózg.
- Poczekaj. - powiedziałam i w momencie złapałam go za nadgarstek. - Ale wiesz, jutro mam wieczór wolny. - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło. Ash odwzajemnił ten uśmiech.
- To wpadnę po ciebie o 17, okej ? - zapytał.
- Jasne.- odpowiedziałam i patrzyłam jak wychodzi z mojego domu. "Nie mogę w to uwierzyć, że największe ciacho z mojej szkoły chce się ze mną umówić. To jakiś cud." - w mojej głowie było tysiąc myśli na minutę.
- I kto przyszedł ? - zapytał Lucas gdy weszłam do pokoju.
- Ymm. co ? - zapytałam.
- Pytałem się kto przyszedł ? - powtórzył.
- Aaa. Ash. - powiedziałam.
- A czego on tu szukał ? - zapytał ostro.
- Nic, co się tak wściekasz od razu.
- Nic. - powiedział krótko. - Ja już pójdę. - powiedział.
- A co z naszym wieczorem ? - zapytałam.
- Wpadnę potem. - rzucił i wyszedł. Zdezorientowana usiadłam na łóżku. "O co mu chodziło?" - pytałam siebie. Nie rozumiałam już tego chłopaka, raz był miły, opiekuńczy, a czasami po prostu trzymał mnie na dystans. Między nami coś się zmieniło, a ja nie wiem co.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to taki pierwszy. mam nadzieję, że się spodoba.. :))
Liczę na szczere komentarze xx.
P.S. Przepraszam, że taki krótki, ale musiałam coś dodać,
a u mnie jest tymczasowy brak weny. :c